Już dawno nie wyszłam tak wściekła po seansie. Niczym mnie nie ujął - ani klimatem, ani fabułą (chyba jakaś była), ani aktorstwem. Może zdjęcia. Niech mi ktoś wytłumaczy co to było.
franz kafka na ostrej czopce, po małej dawce laudanum - tak żeby nie do końca czuwać, ale też nie zasnąć - przepisuje na własną modłę dwie alicje w krainie marów..
wybitne kino eksploatacji z figurą dorosłego w roli opiekuńczego oprawcy, celowo niedoświetloną rzeczywistością w roli mobiusowej wstęgi, niewidzialną...