a może ówczesnej Polski? wiadomo, kingsajz to wiza, szuflandia to Polska... ale jak zobaczyłam tę scenę, kiedy szuflandia się trzęsie od młota pneumatycznego to od razu skojarzyłam z filmami o Jezusie. w chwili ukrzyżowania (poćwiartowania przez jajecznicę*?) rozpoczyna się burza (trzęsienie)... dziwneeee...
JA W OGÓLE NIE ROZUMIEM TEGO FILMU, a zwłaszcza zakończenia. Czy ktoś może mi wyjaśnic o co chodziło z tym pociągiem i pałacem kultury w ostatnim kadrze?
mnie się wydaje, że chodziło o pokazanie, że świat może być wielowarstwowy i jest jeszcze większy rozmiar od kingsajz, gdzies obok nas. ale mogę się mylić... sama nie jestem pewna co do tego co piszę. chyba chodziło też o to, żeby wzbudzić jakieś wątpliwości i zachęcić do myślenia o tym filmie.
Film był kręcony już za "solidarności" więc tylko dlatego też mógł powstać. Ja odczytuje to jako obraz ukazujący polskę jako szuflandię... małą zatęchłą socjalistyczną dziurę a kingsajs to ten raj utracony do którego wszyscy chcą się dostać-zachód i zachłysnąć się tym zgniłym kapitalizmem którego symbolem jest polo cocta (analogia do coli). A zakończenie... pozornie wygrywają pozytywni bochaterowie ale należy pamiętać że krasnoludki mogą powrócić...a w tym wypadku krasnoludki zza wschodniej granicy bo przecież pałac kultury to dar od "NICH" ;>